Home / Rachunkowość ludzkim okiem

Rachunkowość ludzkim okiem

Feature Image

Jak księgowość wygląda w praktyce?

, 30 stycznia 2023

Księgowy. Jak go sobie wyobrażasz? Siedzi za biurkiem w garniturze, zasypany stertami papierów, na nosie grube okulary i potrafi mówić tylko o podatkach? Tak, to jest stereotyp księgowego. A tymczasem księgowy potrafi być fascynującym człowiekiem i mieć różnorodne zainteresowania, być cool! Ba, nawet jego ścieżka kariery może być fascynująca. Chcesz się o tym przekonać?

Magda: Dziś nietypowy odcinek podcastu, bo odcinek z gościem. Postanowiłam nagrać odcinek podcastu, w którym porozmawiam z Anią Małecką, którą zaprosiłam nie tak dawno temu do współpracy z Mentoris. Opowiemy o tym, jak księgowość wygląda w praktyce, ale od strony księgowego — człowieka.


Księgowy też człowiek

Księgowość potrafi być fajna i w księgowości można się odnaleźć, ale trzeba na to sposobu. Czy dzisiaj dowiemy się jak? Witam Anię bardzo gorąco. Część Aniu!

Ania: Cześć Magda. Miło mi spotkać się dzisiaj z Tobą. 

Magda: Cieszę się, że przyjęłaś to zaproszenie i możemy pogadać, bo historię w księgowości masz bardzo ciekawą. Pamiętam, jak rozmawiałyśmy na temat tego, jak wyglądała Twoja historia w księgowości, gdzie zaczynałaś i skąd się to wzięło. I pomyślałam, że fajnie by było przekazać tę Twoja historię szerszemu gronu, żeby inni mogli przekonać się o tym, jak to jest w księgowości i że może być fajnie i że księgowy może być cool. Bo naprawdę księgowy jest cool!

Przechodząc do rzeczy, może zacznijmy od tego, opowiedz, skąd się wziął pomysł na księgowość u Ciebie?

Ania: Księgowość siedzi ze mną gdzieś od zawsze. Bo wszystko się zaczęło, gdy byłam jeszcze nastolatką, bo w momencie, gdy rodzice prowadzili własną działalność gospodarczą. Zdarzało się tak, że tata rozliczał się na zasadzie karty podatkowej, a więc podatek dochodowy był odprowadzany w bardzo prosty sposób, ale przy okazji robił rozliczenia VAT. 

I od jakiegoś czasu robiła mu to ciocia, która gdzieś tam się na tym znała, ale w pewnym momencie ciocia stwierdziła, że jestem już na tyle duża i dorosła, że mogę to przejąć. I jako nastolatka zaczęłam prowadzić ewidencję, rejestr VAT dla taty. Sporządzać deklaracje, to jeszcze wszystko było na papierze w biało-czerwonych zeszytach i wypełniało się ręcznie deklaracje do Urzędu Skarbowego. I ręcznie się je, papierowo zawoziło i składało. I jak już zaczęłam z tą ewidencją, to potem się pojawiła jakaś inwentaryzacja.

A podczas studiów ten wybór kierunku, na jaki się zdecydowałam, był w sumie naturalny, bo już coś tam wiedziałam o tym. Podobało mi się to. Więc zdecydowałam się na studia w kierunku rachunkowości. Takie też skończyłam. W międzyczasie rozpoczęłam pracę, już zawodową na studiach więc w miarę szybko i tak to już poleciało.

Co nas pcha w kierunku rachunkowości?

Magda: Powiedz, co Cię tak kręciło w tej rachunkowości? Te papierki? Byłaś rozczarowana, jak przeszliśmy na te wersje elektroniczne? 

Ania: Nie, papierki to najmniej mnie kręciły. Dlatego, że tam można było się pomylić. Nie można było korektorować, nie zawsze to było czytelne. Nie oszukujmy się, ale pismo ręczne jest takie, jakie jest, a więc nie zawsze jest idealne, ale te cyferki, te kalkulacje, co można odliczyć, czego nie można odliczyć? To mi się podobało. Właśnie te kombinacje w stosunku do rzeczy, które się robi.

Czyli wchodzi w grę kreatywna księgowość. Jak się to mówi. 

Magda: Można by powiedzieć, że mamy wyssane z mlekiem matki, z czasów jeszcze PRL-u, jak kombinować, żeby było dobrze. Bo ten nasz naród ma taką historię, że generalnie trzeba było jakoś przetrwać. I to chyba zostało też trochę na wszystkich obszarach, nie tylko księgowości, o której mówimy tylko w ogóle. Że to jakoś naturalnie człowiek zawsze myśli, jakby tu zaoszczędzić? Co by można było zrobić? I zawsze to jakoś księgowego dotyka.

Czyli mówisz cyferki, kalkulacje i właśnie zastanawianie się, co tu można zrobić?

Ania: Dokładnie tak. 

Magda: Jak już zaczęłaś pracę w księgowości, to jak to było? Bo powiedziałaś, że już w trakcie studiów zyskałaś pierwsze doświadczenie takie już nie u Twojego taty, tylko już w pracy? 

Ania: Tak. Pomiędzy 3 a 4 rokiem studiów zaczęłam niby praktyki w biurze rachunkowym. Na początku miały to być pierwsze 3 miesiące, na wakacje, tak żeby sobie coś dorobić. Po wakacjach zostałam, ale pierwszego dnia w tym biurze, nigdy nie zapomnę.

Po prostu szef miał ze mną rozmowę, zatrudnił mnie. Zapomniał przyjść na drugi dzień, jak zaczynałam pracę. A więc jakieś starsze dziewczyny się mną zajęły, po prostu posadziły mnie przy biurku, powiedziały — tu masz program, tu masz wyciągi bankowe, wprowadzaj!

Bez kompletnie przygotowania, bez niczego siadłam i zaczęłam coś tam kombinować z tymi wyciągami bankowymi.

I właśnie takie kombinowanie jak to wszystko ma wyglądać, jak to wszystko ma działać, mi się podobało. To jeszcze były programy DOS-owe, czyli zupełnie inaczej to wyglądało niż teraz. A więc czarno-biały ekran, posługiwaliśmy się wyłącznie klawiaturą, żeby przechodzić pomiędzy okienkami. Po 15-minutowym szkoleniu, po prostu byłam gotowa do wprowadzania wyciągów bankowych. I takie rzeczy zostają na długo. Pamięta się je. Pierwsza praca, ogromny stres a do tego tak jakby na wariackich papierach. 

Magda: Czyli na głęboką wodę, ale lubisz to rozkminianie?

Ania: Tak, to mi się najbardziej podoba. A więc szukanie grosika w wyciągu bankowym, który ma 100 stron też jest awesome.

Magda: Super! A co było dalej? Jak się to rozwijało dalej?

Ania: Tam pracowałam przez 3,5 roku mniej więcej. W międzyczasie skończyłam studia, zaczęłam pracę na etacie już. Tam poznałyśmy się z moją wspólniczką, z którą postanowiłyśmy założyć biuro rachunkowe. Po 3 latach intensywnej pracy, bo nie wiem, ja się tam bardzo dużo dowiedziałam, to biuro to była skarbnica wiedzy.

Generalnie ta praktyka, wszystko widziałyśmy od środka, a więc po 3,5 latach pracy zdecydowałyśmy się otworzyć własne biuro rachunkowe. I potem razem prowadziłyśmy to biuro przez prawie 10 lat, a więc przez dość długi okres, ale to tak naprawdę jest cała moja kariera zawodowa. Ja innego życia nie znałam. Tylko po biurach rachunkowych albo własnym. 

Własne biuro rachunkowe

Magda: Ale słyszę Aniu, że to też był taki rzut na głęboką wodę po 3 latach pracy w biurze, postanowiłaś otworzyć swoje biuro. Zakładam, słysząc to, sprawdź, bo może się mylę, że właśnie musiałaś mieć takie środowisko do rozwoju w tej pracy z ciągu tych 3 lat pracy w biurze rachunkowym, że właśnie to Ci bardzo dużo dało. Czyli zakładam, że dziewczyny tam chętnie dzieliły się…dziewczyny, też taki stereotyp, że to dziewczyny generalnie są księgowe, a to też nie do końca prawda, chociaż przeważają. 

Ania: Był tam kolega, nawet dwóch albo trzech gdzieś tam się przewinęło. Więc nie było to środowisko całkowicie damskie, ale tak jak mówisz, przeważały kobiety. 

Tak, to czego się nauczyłam, to było coś niesamowitego. Nie tylko pod kątem podatków, ale też pod kątem prostego radzenia się z problemami. Jak coś się pojawia niespodziewanego. Co z tym zrobić? Jak podejść do tematu? Gdzie szukać informacji? Jak sobie radzić?

Magda: No właśnie, ja sobie radzić? Czego się nauczyłaś wtedy? Jak sobie radzić w tym środowisku zmieniających się non stop przepisów, praktycznie każdy księgowy już w tej chwili narażony jest na sytuacje, gdzie nagle musi coś zrobić, czego nigdy nie robił. 

Ania: Podstawą był telefon do Krajowej Izby Podatkowej. Zaczynało się od tego. Jak już udało się tam dodzwonić, to przedstawiało się sytuację, pytało się o przepisy, gdzie ich szukać, a potem jeszcze raz wertowało się ustawy i sprawdzało, czy informacje, które zostały podane, są prawidłowe. 

Bo to też nie zawsze było tak, że informacje uzyskane z urzędu, który de facto powinien się tym zajmować profesjonalnie, były poprawne i właściwe i rzetelne. A więc trochę kopania po przepisach było, ale zawsze zaczynało się od telefonu na KIP. Jak nikt już w biurze nie wiedział, co należy zrobić w danej sytuacji.

Bo najpierw się rzucało pomysły na forum. Może akurat, któraś z koleżanek bądź z kolegów mieli już taką sytuację i będzie w stanie podpowiedzieć, ale jeśli nikt się z tym nie spotkał, KIP, a potem wertowanie przepisów i sprawdzanie, czy na pewno udzielone informacje są prawdziwe.

Magda: Ale zakładam też, że oprócz szukania po forach miałaś też jakieś wsparcie w ramach tego zespołu, z którym pracowałaś. Czyli nie byłaś wytykana palcami, że tego akurat nie wiesz, tylko raczej zakładam, że było wsparcie, że wszyscy kiedyś znajdowali się w takiej sytuacji, że w którymś momencie mają coś, z czym spotykają się po raz pierwszy i muszą szukać wsparcia, żeby wiedzieć, co z tym zrobić w ogóle. 

Ania: Tu chodziło mi o takie forum w zespole, bo nas było 8 czy 10 osób, to się rzucało na forum w zespole, czy ktoś miał z czymś takim do czynienia. Nie mówię o forach internetowych, bo to nie było zbyt dobre źródło informacji.

Magda: No właśnie, to trzeba filtrować zawsze.

Ania: Tak. Czyli najpierw pytało się współpracowników, a potem szukało informacji gdzieś na zewnątrz.

Magda: Ja tak w tym drążę, zanim przejdziemy dalej, bo ta Twoja historia się rozkręca. Jednak właśnie to, co zwraca moją uwagę bardzo to fakt, że jak masz zgrany zespół, który się wspiera nawzajem, to jest ta praca jednak łatwiejsza i dużo więcej się można nauczyć. Nie wychodzi się z takiej pozycji — ja znowu czegoś nie wiem, tylko bardziej — jak to rozwiążę?

Czyli staram się coś zrobić w tym kierunku. Nie czuję się przez to gdzieś winna. Ja mam wrażenie, że w dzisiejszych czasach, jak rozmawiam z księgowymi, to bardzo często natrafiam na taką pozycję głębokiego poczucia winy, że ja znowu czegoś nie wiem. 

A przepisy się tak często zmieniają, że mam wrażenie, że to w ogóle nie jest poza sferą winien / nie winien, tylko bardziej kwestią weź to pod uwagę, że przy takiej ilości zmian, zawsze będzie coś, czego nie będziesz wiedział. I to nie świadczy o Twoich kompetencjach, tylko mówi Ci, że musisz zdobyć nową porcję wiedzy. W tym się trzeba doszkolić i nie da się tego obejść inaczej. 

Ania: Tak. Tu nie chodzi tylko o zmienność przepisów, ale generalnie o sam zakres tej księgowości. Masz podatki, masz księgowość kontową, księgowość budżetową, do tego dochodzi controlling. Tego jest bardzo dużo. Nie można być specem w każdej z tych dziedzin. Trzeba wybrać jedną i starać się być najlepszym w tej jednej dziedzinie, gdzie tam i tak to będzie ciężkie z tego powodu, że ona dalej jest szeroka.

Czy w księgowości możesz mieć swoją specjalizację?

Magda: No i właśnie tutaj trochę nawiązujesz do pewnego rodzaju specjalizacji. Zastanawiam się, jak ta specjalizacja może też się przełożyć na biuro rachunkowe? I moje kolejne pytanie jest o to. Jak już tam zyskałaś to doświadczenie, tę wiedzę jak radzić sobie w trudnych sytuacjach, kiedy nie wiesz po prostu co zrobić i takie przekonanie, że już wiesz, że wybrniesz z każdej sytuacji, bo mam wrażenie, że Tobie to dało takie poczucie, że OK, poradzę sobie niezależnie od tego, co się będzie działo, ja sobie poradzę. I że z takim nastawieniem jesteś w stanie po 3 latach otworzyć biuro rachunkowe i co z tym biurem Aniu?

Ania: Generalnie to chyba jeszcze odwaga młodości. Ja wtedy miałam 26 lat, a więc to młody wiek jak na kogoś, kto zaczyna własną działalność. I z taką opinią też niejednokrotnie się spotkałyśmy ze wspólniczką, bo ona jest w podobnym wieku. I umawia się potencjalny klient na spotkanie, przychodzi, patrzy, siedzą 2 młode dziewczyny — a co wy wiecie o księgowości, wy takie młode jesteście. I niejednokrotnie tak to się kończyło. Ludzie nie byli w stanie nam zaufać ze względu na to, że nas wiek nie świadczył o doświadczeniu.

Magda: A pozory mylą.

Ania: Dokładnie. I w miarę wszystko to się rozwinęło. Po roku już biuro utrzymywało się samo. Nawet miałyśmy jakieś delikatne nadwyżki. Może to też były inne czasy. Reklama nie była też bardzo obwarowana różnymi dziwnymi przepisami. W dalszym ciągu mogłyśmy kupować z GUS-u, bazy nowo założonych podmiotów i wysyłać oferty papierowe.  A więc troszkę inaczej to w tamtych latach funkcjonowało.

Magda: Pierwszy rok słyszę, że był trudniejszy, bo dopiero wychodziłyście na prostą, ale z tego, co kojarzę, jak rozmawiałyśmy, potem tempo rozwoju poszło dość szybko. 

Ania: Tak. Tempo rozwoju było naprawdę super. W prawie 9 lat biuro rozrosło się mocno, obsługiwałyśmy ponad 300 podmiotów i zatrudniałyśmy 17 osób.

Magda: Czyli duży zespół. I duży team do ogarnięcia. Czy Twoje biuro się jakoś specjalizowało? Próbuję ten wątek specjalizacji pociągnąć. Trochę do tego nawiązałaś, że lepiej specjalizować się w czymś konkretnym. Jak to było u Ciebie?

Ania: Jakiegoś specjalnego nastawienia na jeden rodzaj działalności, nie miałyśmy. Jednak bardzo, ale to bardzo dużo podmiotów, prowadziło działalność związaną z nowymi technologiami: IT, programiści. To była chyba największa grupa podmiotów, jaką miałyśmy w biurze. Potem to już różnie. Były małe działalności, duże działalności, na pełnej księgowości, uproszczonej, ryczałty. Więc różnorodność jest przeogromna. Jeżeli ktokolwiek tylko próbuje założyć biuro rachunkowe i szybko je rozwinąć, to różnorodność jest niesamowita.

Magda: Myślisz, że kluczem do sukcesu biura rachunkowego jest właśnie ta różnorodność? Żeby różne typy działalności rozliczać czy bardziej się specjalizować?

Ania: Ciężko to ocenić. Ja podejrzewam, że w pewnym momencie zaczął się taki bum na umowy B2B, jeżeli chodzi o programistów, ich rozliczanie w takich sposób było tańsze. W sensie niższe podatki płacili. I bardzo dużo takich jednoosobowych działalności, takich malutkich, które prowadziła jedna osoba, niezatrudniająca pracowników. To był wysyp w pewnym momencie. Gdy te umowy b2b stały się dużo bardziej opłacalne dla pracowników niż umowa o pracę. Składki ZUS i podatki, zwłaszcza jak ludzie przekraczali już próg podatkowy, były dla nich wysokim obciążeniem.

Magda: Rozumiem, że większość jednak rozliczałyście programistów i dział IT? Czyli jakaś specjalizacja w ramach Twojego biura była, tak? 

Ania: Tak, ale to nie wszystko. Były firmy handlowe, firmy produkcyjne, jakieś niewielki manufaktury. Po prostu, bardzo, bardzo różnorodny. W ogóle jeden pan prowadził działalność polegającą na tworzeniu sprzętu do wykrywania nietoperzy. Do takiego stopnia jest ta różnorodność.

Magda: Akceptowałyście wszystkich klientów, którzy przychodzili, czy później już było jakieś filtrowanie? Czy ta działalność jest ciekawa? Chcemy to robić? Jak to u Was było?

Ania: Czy akceptowałyśmy wszystkich? Na pewno nie. Z tego względu, jednak była część, grono klientów, którzy chcieli mieć wszystko za jak najniższą cenę. A tak się nie da. Po prostu. Każdy chce zarobić i nikt nie będzie po kosztach tego prowadził, a więc przede wszystkim nie schodziłyśmy poniżej ceny, która same ustaliłyśmy. Nie targowałyśmy się. Jeżeli ktoś akceptował to ok, jeżeli nie, to trudno, musi pan poszukać sobie innego biura. Taka prawda.

Magda: Czyli stosowałyśmy zasadę, że w jakiś sposób wyceniałyście swoją pracę i szanowałyście swoją pracę. Bo tak słyszę, że to jednak jest ze sobą powiązane. Długofalowo.

Ania: Tak, starałyśmy się tak robić i w jakiś sposób też ewoluowały umowy. Jeżeli chodzi o współpracę z nami. Bo na początku, była stała cena wpisana w umowie, ale potem okazywało się, że taki przedsiębiorca tak jak my rosłyśmy, też rósł w miarę upływu czasu, a ta cena zostawała stała. Ciężko było negocjować, bo takich zapisów w umowie nie było. 

Więc po pewnym czasie wpadłyśmy na pomysł, żeby ceny w umowie rozpisać, ze względu na ilość dokumentów. Fakt, że to było dość uciążliwe ze względu na to, że jednak tę liczbę dokumentów w miesiącu trzeba było sprawdzać, ale wtedy było płacone sprawiedliwie. Masz więcej dokumentów, więcej czasu Ci poświęciłyśmy, no to też więcej zapłać za księgowość.

Magda: OK. Jest tutaj taki wątek, który sama bardzo cenię. Tego poszanowania własnej pracy, bo też często spotykam się, zwłaszcza jak prowadziłam sesje mentoringowe czy coachingowe, gdzie były prowadzone biura rachunkowe naprawdę po kosztach. Czyli ludzie lecieli po cenie, nisko, żeby zdobyć klientów. I potem kończyli z taką bardzo dużą frustracją, kiedy nie da się spiąć ze sobą finansów tego biura.

I ma się problem z wypłatą wynagrodzeń, no bo tak negocjowaliśmy z klientem, żeby po prostu klienta zdobyć, że skończyło się na tym, że właściwie nie jesteśmy w stanie dalej prowadzić tego biura rachunkowego. Albo, co jeszcze jest gorsze, mamy tak dużo klientów, bo mamy tak niskie ceny, że i tak nie jesteśmy w stanie ich obsłużyć fizycznie, a nie spinają nam się finanse naszego biura. Co potem?

Więc fajnie, że o tym wspominasz. Bo to coś, o czym ja próbuje mówić, żeby jednak te ceny odzwierciedlały to, jakie chcemy mieć wynagrodzenie i żeby zabezpieczały działalność w ogóle tego biura. Żeby klient szanował tę pracę, bo ta praca jest coraz trudniejsza. Nie jest prostsza tylko trudniejsza. Z każdym rokiem mamy więcej zmieniających się przepisów i więcej wyzwań, które trzeba ogarnąć. Więcej obowiązków, które choćby… nie wiem… składki zdrowotne, które weszły, których wcześniej nie było, że musimy kalkulować dla klienta, tak? 

Ania: Generalnie publikacja rozliczeń podatkowych, zwłaszcza przy jednoosobowych działalnościach gospodarczych i małych przedsiębiorstwach rośnie.

Magda: Tu zeszłyśmy trochę na temat zarządzania biurem rachunkowym, ale to siłą rzeczy, no bo byłaś właścicielką biura rachunkowego, więc nam trochę na ten temat zeszło.

Ania: Wcześniej wspomniałaś, że najbardziej w księgowości to rozkminianie Ci się podobało. Czy to też w biurze rachunkowym zostało potem? W sensie jak prowadziłaś to biuro rachunkowe? 

Ania: Na początku tak. Na początku, jeszcze jak prowadziłam biuro, to w dużej mierze ja też zajmowałam się księgowością. Miałam swoją grupę podmiotów, które miesięcznie księgowałam, rozliczałam podatki, zamykałam im miesiąc, zamykałam rok, przygotowałam sprawozdanie finansowe. Ja też prowadziłam księgowość biura. A więc zawsze gdzieś to rozkminianie gdzieś tam było. Jednak im bardziej rosło biuro, tym mniej takich czynności typowo związanych z księgowością miałam dla siebie. Musiałam się zająć innymi rzeczami. Administracją, jednak tak duży podmiot wymaga poświęcenia mu czasu, nie tylko wyłącznie ma obsługę klienta, ale też są inne rzeczy do zrobienia.

Magda: A co było takiego do zrobienia, co było dla Ciebie trudne? Bo tak słyszę, że to administrowanie, to zarządzanie w ogóle samym biurem, to już słyszę mniej optymistyczną nutkę w Twoim głosie. Nie wiem, czy to tylko moje wrażenie? Czy tak rzeczywiście to poniekąd było to, czego nie lubiłaś?

Ania: Zastanawiałam się nad tym. Jeszcze przed wywiadem, bo gdzieś tam dałaś mi mniej więcej kierunki, w których będziemy się poruszać. Chyba najgorszą taką czynnością, którą musiałam wykonywać, była windykacja. Po prostu jej nie znosiłam. A zdarzało się, że klienci nie płacili na czas, przestawali płacić, przestawali się odzywać. Myślę, że każdy przedsiębiorca się z tym spotyka. Nikt nie pobiera opłat z góry za księgowość bądź jakieś inne usługi. Po prostu o pieniądze trzeba się upomnieć.

Magda: Powiedz, to był powód, dla którego Twoja przygoda z biurem się zakończyła?

Ania: Nie. To nie był powód, dla którego moja przygoda z biurem się zakończyła. Takim powodem chyba już było zmęczenie materiału. Tak jak rozmawiamy, ja nie znałam innego życia oprócz biura rachunkowego. 15 lat w biurze rachunkowym, najpierw w czyimś, później swoim własnym. Nigdy nie miałam okazji pracować gdzieś indziej. Nigdy nie miałam okazji zajmować się czymś innym. I chyba po prostu już mnie to zmęczyło. I jak się nadarzyła okazja, to biuro sprzedałam. 

Magda: Czy żałujesz tej decyzji? Gdybyś mogła cofnąć czas, coś zrobiłabyś inaczej?

Ania: Nie.

Powtarzające się czynności…

Magda: Pamiętam, że w naszej rozmowie, jeszcze przed tym wywiadem, wspominałaś, że to, co jeszcze Cię w tym biurze męczyło, to była ta powtarzalność. Czy zostajesz przy tym?

Ania: Księgowość to jest bardzo specyficzna dziedzina. W dużej mierze naszą pracę układa ustawodawca. Mamy rozliczenia, zaczynamy od 10., naliczamy wynagrodzenia, były 10 bądź 15. składki ZUS, 20. podatek dochodowy, 25. VAT i tak miesiąc w miesiąc. Potem do tego nakładały się rozliczenia kwartalne, rozliczenia roczne. I tak naprawdę każdego dnia, w momencie, kiedy przychodziłam z pracy, ja wiedziałam, co będę robić dnia następnego. Tam nie było nic, co byłoby dla mnie tajemnicą. Wiedziałam, jak będzie wyglądał mój kolejny dzień i chyba też trochę spowodowało, że zdecydowałam się sprzedać to biuro.

Bo potrzebowałam takiego jakiegoś kopa, różnorodności, możliwości nieplanowania życia z dnia na dzień, bo po prostu taki nadszedł czas.

Magda: Wiesz, to jest bardzo ciekawe, bo generalnie, dużo księgowych obecnie przeżywa taki kryzys wypalenia zawodowego, takiego zmęczenia materiału wszystkim, co się dzieje. I zastanawiam się, czy to jest kolejny etap. Bo jak rozmawiałyśmy też przed wywiadem, obie jesteśmy takim ciekawym przypadkiem pod tym względem, że wyszłyśmy z tego typowego księgowania. I zastanawiałam się nawet głośno (nie wiem, czy pamiętasz), czy tak właśnie jest, że jeżeli tak się człowiek czuje zmęczony i wypalony, to ma polegać na tym, że w ogóle wychodzimy jakby z tej stricte księgowości. Czyli prowadzenia księgowości dla kogoś na coś innego. Bo obie jesteśmy teraz trenerkami rachunkowości. Ale chyba to nie do końca tak jest, jak Ty myślisz?

Ania: Ja myślę, że generalnie ludzie potrzebują nowych wyzwań. I oni będą zmieniać pracę. Nie będzie czegoś takiego, że mamy pracownika długoletniego na przykład przez 10 lat i on przez 10 lat zajmuje się tym samym. Naturalną koleją rzeczy jest, że on po 2,3 latach po prostu się znudzi tym, co robi. I jeżeli my mu nie zapewnimy jakichś zmian, to on po prostu będzie tego szukał na zewnątrz. U mnie to trwało 10 lat. Więc dość długo jak widzisz, ale też nadszedł taki moment, kiedy ja potrzebowałam innych bodźców do szczęścia.

Magda: Ja też zakładam, że przez te 10 lat Twoja praca nie wyglądała dzień w dzień identycznie. Czyli 1 dnia a ostatniego, to nie było to samo, nie?

Ania: Nie, ale ona ewoluowała w taki sposób, że mówiłam, ja miałam coraz mniej do czynienia z tą księgowością. Coraz bardziej odchodziłam od tego, co tak naprawdę w tej księgowości lubiłam. I coraz bardziej mnie to zaczynało męczyć.

Magda: Ale wiesz, ja się tak zastanawiam, czy to jest też kwestia tego, że wszyscy potrzebują nowych bodźców co 2,3 lata? Czy to też jest trochę kwestia charakteru? Bo ja mam koleżankę, która 15 lat pracuje w tej samej firmie. Dotąd ją podziwiam, że siedzi w tej samej firmie. Na dodatek korporacji, ale jest cały czas. Zmieniała stanowiska raz na jakiś czas, nie było to co 3 lata, tylko trochę dłuższe odstępy, ale być może to jest tak, że to wszystko zależy też trochę od charakteru człowieka? Od tego, czy potrzebuje tych wyzwań? Czy właśnie potrzebuje bezpieczeństwa? Tego, że codziennie wie, że będzie księgował środki trwałe i on sobie zrobi tę robotę i będzie wiedział, że zrobił. To będzie ta satysfakcja z tej pracy. Tego akurat potrzebuje.

Ania: Tak i myślę, że tacy ludzie też istnieją. A więc, jeżeli jest ktoś taki, kto takiej stabilizacji potrzebuje, to polecamy księgowość. Czynności się w miarę powtarzalne, miesiąc w miesiąc wygląda w miarę tak samo, a więc zapraszamy. Dobrych księgowych brakuje.

Magda: Tak. No, chyba że ten dobry księgowy dostanie w pakiecie nową firmę, która ma nietypową działalność, w której trzeba się nauczyć rozliczać, nie? Bo to też tak jest, że ta powtarzalność jest tylko do pewnego stopnia. A potem dzieje się coś, że ta powtarzalność zostaje zaburzona. Tylko mam wrażenie, że tu też są 2 rodzaje osób. Takie osoby, które lubią powtarzalność. Takie coś, czyli weź teraz, rozliczaj kolejną firmę, kurcze nie wiem, co mam z tym zrobić i to jest frustrujące dla nich. Ale też takie, które lubią rozkminy, jak Ty na przykład mówisz, że lubisz rozkminy. Zakładam, że dla Ciebie to by było po prostu wyzwanie, znaleźć rozwiązanie do tego.

Ania: Tak. I o ile dalej mieścimy się w czasie pracy, który jest dla nas akceptowalny, generalnie jesteśmy w stanie poświęcać. Nie jest to 12 godzin dziennie, to jest to, co lubię w tej księgowości. A więc takie rozkminy, nowe rzeczy, czego jeszcze nie wiem, bo, pomimo że pracuję w tej księgowości już 15 lat, dalej nie uważam się za jakiegoś wybitnego specjalistę. Nie oszukujmy się. Księgowość jest na tyle duża, że w dalszym ciągu wiem, że mam duże braki w niektórych dziedzinach. 

Magda: Skromność to podstawa Aniu. Aczkolwiek ja rozumiem. Tak mi się wydaje, że rozumiem, co chcesz powiedzieć, że obszar jest na tyle szeroki, że zawsze znajdzie się coś, czego nie wiemy. Natomiast tak mi się wydaje, że jednak specjalizację masz w pewnych rejonach. Jesteś specjalistą od rozliczania na przykład działalności opartych o IT, czy program Comarch Optima, na którym bardzo długo pracowałaś, więc są rzeczy, które znasz bardzo dobrze.

Ja też się śmieję, że jak ktoś już mówi, że jest specem w księgowości, to właśnie jest ten uśmiech. Zawsze jest jakiś obszar, czegoś się można dowiedzieć nowego, bo czegoś się człowiek nie dowiedział wcześniej. Pomimo że tak długo już pracował w tym zawodzie.

Ania: A więc nie ma co się bać. Bycie księgowym to jest też kwestia tego, żeby się przyznać, że czegoś nie wiem. Ja w taki sposób uczyłam też moich pracowników. Jeżeli zadzwoni klient i nie potrafisz mu odpowiedzieć w danym momencie, w danej chwili, po prostu powiedz, że kiedyś to było tak i tak, bo kojarzysz takie przepisy, ale nie wiesz, czy coś się nie zmieniło w tym zakresie i musisz to sprawdzić. I oddzwonisz.

Magda: No właśnie i to chyba też jest takie kluczowe. Wiesz, ja mam takie wrażenie, że księgowi wciąż się jeszcze dzielą na tych starej daty… starej daty nie, bo to by źle zabrzmiało, ale z takim podejściem bardziej konserwatywnym, który uważa, że — ja zjadłem wszystkie rozumy i ja wiem wszystko najlepiej — i przyznanie się do tego, że czegoś nie wiem, to jest koniec świata. I to są ci, którzy potem cicho w koncie siedzą, jak mają kolejną działalność i winią siebie, że czegoś nie wiedzą.

Jednak wszystko to jest takie przekonanie, że ja wiem wszystkie, to jest bardzo złudne przekonanie, które prowadzi tylko i wyłącznie do problemów. Wręcz ja bym powiedziała z własnych obserwacji, że do wypalenia zawodowego właśnie to prowadzi. To przekonanie, że ja muszę cały czas wiedzieć wszystko i dążenie do perfekcji, której nie jesteś w stanie w tym zawodzie osiągnąć, bo ta perfekcja nie tak byłaby rozumiana w tym zawodzie. Tylko to się gubi gdzieś tam więc fajnie, że do tego nawiązujesz.

Ania: Dokładnie jest tak, jak mówisz. Nie ma czegoś takiego, że po prostu da się wiedzieć wszystko, jeśli chodzi o księgowość. Zakres przepisów, ustaw podatkowych, Ustawy o rachunkowości, Międzynarodowych Standardów Sprawozdawczości Finansowej jest tak szeroki, że po prostu nie da rady wiedzieć wszystkiego. Albo wiesz cokolwiek z każdej z tych rzeczy, albo też się specjalizujesz w jakiejś jednej, tak naprawdę mocno, a resztę gdzieś kojarzysz. Inaczej się nie da. I to jest OK, to jest w porządku.

Magda: No właśnie, to jest OK. Więc przekazujemy dzisiaj tę informację, że jak jesteś księgowym i nasz słuchasz, to to jest OK. Ważne jest, żeby nie zostawać w pozycji, tak mi się wydaje, jeśli mogę to dodać… Aniu, sprawdź, czy zgadzasz się z tym… żeby nie pozostawać w takiej postawie, że nic z tym nie mogę zrobić. Tylko taką postawę praktyczną mieć, że jeżeli nie wiem, to po prostu muszę się dowiedzieć.

Najważniejsze jest, żeby tylko wiedzieć, gdzie szukać w ogóle. W jakich rejonach się poruszam i jak sobie znaleźć informacje, których potrzebuję. To jest kluczowe, bo jeżeli tego nie umiesz, to ciężko Ci będzie w tym zawodzie przetrwać, bo to jest kluczem, tak jak powiedziałaś na początku Twojej pracy. Te 15 lat temu, to już było kluczem do sukcesu, że właśnie w tym zawodzie się rozwinąć. Czyli umiejętność wyszukiwania informacji.

Ania: Dokładnie tak.

Magda: Jednak stało się tak, że biuro poszło. Biuro jest dalej prowadzone z sukcesem, tylko przez kogoś innego więc rozkręciłaś naprawdę konkretny biznes. Podziwiam to, że tak to wszystko Tobie wyszło. I co dalej Aniu? Po tym biurze? To, co się podziało?

Ania: Potem zrobiłam sobie przerwę roczną. Było mi bardzo dobrze w domu. Trochę podróżowałam, trochę zajęłam się sobą, trochę zajęłam się domem i ogrodem. Po prostu potrzebowałam czasu dla siebie. Potem miałam krótką przygodę z korpo. Bardzo krótką. Jednak się tam nie odnalazłam niestety. Jakieś swoje przyzwyczajenia mam więc po prostu się nie wpasowałam, więc była pora, żeby to skończyć. A potem zaczęłam współpracę z Tobą.

Magda: W Mentoris jesteś już kilka miesięcy. Bardzo się cieszę. Pół roku właściwie.

Ania: Mniej więcej w czerwcu zaczęłyśmy pracę, mamy grudzień, więc pół roku szybko mija.

Magda: A zdradzisz, czemu korpo się nie sprawdziło? Czy wolisz zostawić ten wątek?

Ania: Może inne korpo by się sprawdziło. Ja trafiłam w takie miejsce, gdzie zajmowanie się podmiotami, które na dobrą sprawę nie prowadziły działalności w Polsce. A więc ja miałabym prowadzić podmioty, które mają siedzibę za granicą, prowadzą działalność za granicą i podatki rozliczane są za granicą. Do tego doszła praca zdalna. Wszystkie te procedury, nie procedury, drogi, szczebelki… ja się w tym nie potrafiłam odnaleźć po prostu.

O ile sama praca była ciekawa, bo była inna. Trochę się różni od tego, co znamy w Polsce, jednak miałam takie poczucie, że się cofam z tym, co umiem, w czym się dobrze czuję, bo nie mam z tym do czynienia. I rozwijam wiedzę nieużyteczną, bo ja na dzień dzisiejszy nie zamierzam wyjeżdżać z Polski i pracować gdzieś za granicą. A więc to taka też bardzo wąska działka była. Bardzo ograniczona. I między innymi dlatego nie chciałam jej kontynuować.

Magda: Wspomniałaś też coś o biurokracji, szczebelkach.

Ania: Tak, żeby tam coś załatwić, trzeba było mieć naprawdę dużą cierpliwość.

Magda: Tak. Jak ja patrzę właśnie z perspektywy, podrążyłam ten temat dlatego, że to też jest ciekawe pokazać… Ja też o tym często mówię, że księgowość korporacyjna, a księgowość na przykład w biurze rachunkowym to są naprawdę dwie różne bajki. I jakby sposób załatwiania pewnych kwestii w biurze, gdzie masz jednak zespół obok siebie. Wszystko się dzieje najprawdopodobniej w jednym budynku. Masz na wyciągnięcie ręki właściciela i robisz też szerszy zakres księgowości generalnie, jest zupełnie czymś innym niż korpo, gdzie dostajesz z reguły wyrywek.

Ty miałaś to szczęście, że to nie był taki bardzo wąski wyrywek, ale bardzo często to jest tak, że to jest procedura konkretna i siedzisz w jednym dziale i cały czas robisz to samo. Codziennie to samo. To jeszcze załatwienie czegokolwiek to jest przejście przez 5 etapów szczebli, gdzie dociera to gdzieś tam, żeby ktoś Ci odpowiedział.

Ania: Tak. Maile wysłane do wszystkich świętych i nie daj Bóg, kogoś nie załączysz, to jest awantura. Do tego, ja pracowałam całkowicie zdalnie, bo biuro firmy, w której pracowałam, było w Warszawie, a ja jestem pod Wrocławiem i tego też nie chciałam zmieniać. A więc dogadanie się na początku odnośnie do godzin  pracy, spotkań i całej reszty to była jakaś masakra.

Magda: Ale to była krótka przygoda.

Ania: Krótka. Bardzo krótka.

Magda: Aniu, to tak jak mówimy o tym, to, tak dużo wątków dzisiaj poruszyłyśmy. Jednank wydaje mi się, że naprawdę fajnych wątków. I ciesze się, że do nich nawiązałyśmy. Tutaj ten odcinek podcastu jest pod tytułami: Księgowość jest cool i księgowy jest cool. To jeszcze powiedz, czym księgowa Ania zajmuje się po godzinach? Bo to też mnie położyło na łopatki, jak się dowiedziałam. Co księgowa Ania robi po godzinach?

Ania: Co ja robię po godzinach? No przede wszystkim wszystkie rzeczy handmade. Handmade mnie pasjonuje od zawsze. Ja po prostu uwielbiam, próbowałam wielu różnych rzeczy, a zaczęło się w ogóle od haftu krzyżykowego, potem jakieś druty, szydełko a w tym momencie jestem zafascynowana scrapbookingiem, cardmakingiem i wszystkimi rzeczami z papieru.

Magda: No właśnie i widziałam te Twoje rzeczy, które tworzysz. Piękne kartki. Piękne albumy. Pokazywałaś mi zdjęcia.

Ania: Aaa no tak. Pokazywałam Ci zdjęcia. Udało mi się. Jak się widziałyśmy w Krakowie.

Magda: Wiem, że tworzysz, ale oprócz tego powiedziałaś mi, że robisz jedną rzecz i to dotyczyło aktywności fizycznej.

Ania: Ja chodzę po górach i to uwielbiam. Staram się jeździć jak najczęściej. Ostatnie pół roku było takie kiepskie, ponieważ miałam mały wypadek, zrobiłam sobie kuku. I  niestety, ale chodzenie nawet po płaskim było takie dość wymagające, ale od nowego roku w dalszym ciągu mam plan zrobić Koronę Karkonoszy w pół rok. Może w tym roku się uda. To był plan na zeszły rok, ale jak skręciłam sobie kostkę, to wiedziałam, że już nic z tego nie wyjdzie.

Magda: To super. Będę trzymała kciuki, za ten plan. Ja tak cały czas drążę ten temat, bo mówiłaś jeszcze o czymś, co mnie rozłożyło na łopatki, o takim regularnym treningu. Pamiętasz, o czym mi opowiadałaś? Zdradzisz?

Ania: Regularne treningi? Generalnie, ja jestem wielką fanką siłowni i ciężarów. Bardzo lubię. Ostatnio nie miałam ani możliwości, ani czasu na to, ale zamierzam wrócić też, jak tylko mi pozwolą już tak do końca, powiedzą, że jestem całkowicie sprawna i mogę robić wszystko. Ostatnio już był sukces, bo mogłam zacząć biegać, ale jak tylko dostanę zielone światło, to zamierzam wrócić na siłownię i w dalszym ciągu ćwiczyć z ciężarami, bo to jest mega fajne. I jeszcze joga. To jest też kolejna rzecz, którą regularnie praktykują od czasów pandemii, 3x w tygodniu i naprawdę pomaga.

Magda: Super. Dla mnie jesteś takim niesamowitym przykładem połączenia różnych rzeczy, zainteresowań, które osobom z  zewnątrz, jak słyszy, jak jej mówisz, że jesteś księgową, to jest — aha. Wiesz, w ogóle się nie kojarzą. 

Ania: Są dwie reakcje. Ty mówisz, jest — aha i jest taki spadek, a druga jest — Ty? Na prawdę? Powiedz naprawdę, czym się zajmujesz, bo Ci nie wierzę. To są takie dwa rodzaje reakcji ludzi na to, jak się dowiedzą, co robię zawodowo.

Magda: To ja bym zgadywała. Ci, którzy mówią — aha, jesteś księgową, czyli stereotyp, nudna, siedzi za biurkiem, nie ma zainteresowań, to są ci, którzy Cię nie znają prywatnie. A ci, którzy Cię znają — naprawdę? – Czyli ten stereotyp odwrócony w drugą stronę. Ty masz takie zainteresowania, ale jesteś księgową?

Ania: Tak, dokładnie tak, jak mówisz. Jeżeli ktoś mnie poznał trochę bardziej prywatnie, a nie znał mojej ścieżki zawodowej i kariery zawodowej to reaguje tak, jak ja mówiłam. A jeżeli ktoś mnie nie zna tak w ogóle, a więc ani prywatnie, ani zawodowo, to najczęściej reakcja jest taka, jak Ty mówiłaś. Księgowa? He? Nuda…

Magda: O czym ja będę mówić i rozmawiać z nią? Nie? Jest takie coś. My tutaj te stereotypy totalnie łamiemy. Jeśli nas słyszą przedsiębiorcy i osoby, które nie siedzą w księgowości, to księgowy też jej cool. Ania jest tego przykładem.

Ania: To też jest człowiek, który ma zainteresowania oprócz podatków.

Magda: Tak zgadza się. To myślę, że tym radosnym akcentem będziemy zmierzać do końca. Ja Ci bardzo dziękuję Aniu za uwagę… Za uwagę… teraz powiedziałam jak na webinarze.

Bardzo Ci dziękuję, że zgodziłaś się wsiąść udział w tym dzisiejszym nagraniu i w tym odcinku podcastu. I że zgodziłaś się podzielić swoją historią, swoimi odczuciami, swoimi zainteresowaniami. To jest mega fajne i bardzo Ci dziękuję za to.

Ania: Również się bardzo cieszę, że mogłam się tym podzielić.

Zapraszamy do księgowości, bo nie jest nudno.

Magda: Zapraszamy do księgowości księgowych o różnych zainteresowaniach, o różnych hobby. Każdy coś może znaleźć dla siebie. Dziękuję Ci Ani i dziękuję Ci, za wysłuchanie tego podcastu i tego nagrania do końca. Jeśli oglądałeś, to że zobaczyłeś, zostaw łapkę w górę, jakiś komentarz like’a.

Uff, super, że udało Ci się dotrzeć do tego momentu. Mam nadzieję, że już nie będziesz patrzył na księgowych przez pryzmat stereotypów. A jeśli jesteś księgowym, to że odnalazłeś / odnalazłaś a tym podcaście zrozumienie. Pamiętaj, nie musisz umieć wszystkiego i zawsze znajdziesz rozwiązanie. Wystarczy, że wiesz, gdzie szukać.

Jeśli uważasz, że ten podcast był ciekawy, to zostaw po sobie ślad, zasubskrybuj kanał. Dzięki temu będę wiedziała, jakie treści są dla Ciebie interesujące.

Rate this post

1 komenatrz

  • Anonim
    30 stycznia, 2023 - 5:00 am
    Odpowiedz

    A to nie tak, że większość czasu się szuka w przepisach jak coś ugryźć?

Napisz komentarz: