Z pasji do rachunkowości!

Był luty 2002 roku. Miałam zaledwie 22 lata... i zawalił mi się świat. Błyskawiczna operacja i trzy tygodnie czekania na wynik badań histopatologicznych.

To były najdłuższe trzy tygodnie w moim życiu. I właśnie wtedy obiecałam sobie, że jeśli tylko mi się uda, jeśli tylko okaże się, że jestem zdrowa... to zacznę spełniać własne marzenia.

Obietnicy dotrzymałam: po operacji przerwałam studia, wyjechałam na rok do Londynu. Zawsze marzyłam, żeby nauczyć się angielskiego, tak perfect.

Wtedy jeszcze nie wiedziałam, że płynna znajomość angielskiego otworzy mi po powrocie do Polski drzwi do firm z tzw. wielkiej czwórki tj. do PWC.

Tak właśnie rozpoczęła się moja wielka przygoda z księgowością międzynarodową, korporacyjną.

Przez kilka kolejnych lat odhaczałam na mapie Europy kolejne miejsca pracy.

To wtedy postanowiłam zdobyć międzynarodową kwalifikację księgową ACCA. I doświadczyłam na własnej skórze, jak mało atrakcyjna jest forma uczenia się z podręczników (pamiętajmy, że był to jeszcze czas „bez internetów”, a kursy stacjonarne były tak drogie, że nie wchodziły w grę). Brak przykładów praktycznych, pomijanie pewnych kwestii…

Ale nie poddałam się i zaliczałam kolejne egzaminy.

Gdy mąż otrzymał ofertę pracy w Wielkiej Brytanii, szybko podjęłam decyzję i wyjechałam razem z nim. Błyskawicznie znalazłam pracę w zawodzie - w moim przypadku dział kontrolingu to był strzał w dziesiątkę! Uwielbiałam to, że w praktyce widziałam, jak księgowość i moja praca wpływają na biznes. Na kursach stacjonarnych kontynuuowałam także naukę ACCA.

Mój nauczyciel, Tom, pokazał mi, jak należy przekazywać wiedzę. Każdy jego wykład oparty był o przykłady z życia firm. Zakochałam się w tym stylu nauczania. Jak bardzo różnił się on od tego, czego doświadczyłam do tej pory!

Pamiętam - jakby to było wczoraj - pewien moment, kiedy zmęczona ciągłą nauką zadałam mu pytanie: „Tom, ale jak mam zapamiętać te wszystkie przepisy? Skąd mam wiedzieć, jak coś zaksięgować? Tego jest zbyt wiele...”

A on mi odpowiedział: „Przepisy zostaw na boku. Pamiętaj tylko o zasadach rachunkowości”. I to była wskazówka na wagę złota. I to ona mną dzisiaj kieruje.

5 lat później ciężka choroba w rodzinie i konieczność opieki nad bliską osobą sprowadziła nas do kraju. Nie umiałam się odnaleźć. Nie chciałam wracać do korporacji. Do procedur, przez które nie widać realnego wpływu księgowości na biznes.

Gdy przypadkiem natrafiam na ofertę pracy dla wykładowcy anglojęzycznego kwalifikacji ACCA – mam wypieki na twarzy. Przecież zawsze lubiłam uczyć i pomagać innym! W podstawówce, szkole średniej, na studiach, a nawet w trakcie pracy w korporacjach. I zawsze wtedy słyszałam, że potrafię tłumaczyć tak prosto, tak po ludzku. No i w końcu zdałam te 14 egzaminów i posiadam już kwalifikację ACCA. Jestem ekspertem.

Pracę dostaję od ręki. Jestem przekonana,, że wreszcie dobiłam do portu, że to koniec mojej drogi. Mam wiedzę i kompetencje, będę robiła to, co chcę, co ma dla mnie sens.

Rzeczywistość nie jest jednak tak różowa.

Prowadzę zajęcia nie według swoich scenariuszy, a według programów przygotowanych przez firmę. Kilkumiesięczny materiał jestem zmuszona "upychać" w 5 dni szkoleniowych. No i jestem ciągle w podróży. Nie mam czasu dla rodziny... To nie tak miało być. Gdy we wrześniu 2011 otwieram maila z harmonogramem na kolejne miesiące, zgodnie z którym mam szkolić po 20 dni z rzędu, pękam. Czuję, że to nie ma sensu i pozbawiam się resztek nadziei, że coś się zmieni. Odchodzę.

Na kilka miesięcy wpadam w czarną dziurę. Nie chcę pracować w korporacji, mam wątpliwości czy nadaję się do pracy szkoleniowca...

Jednak moje serce woła, że chcę uczyć.

I wtedy ma miejsce ta rozmowa. Był luty 2012 roku, z nieco smętną miną siedzę nad kubkiem herbaty na ulubionej kanapie w moim salonie. Z odrętwienia wyrywa mnie głos mojego męża: „ A może stworzyłabyś swoją szkołę księgowości online?”.

Patrzę na niego szeroko otwartymi oczami. Ale że co?

A on mówi dalej: „własny program, dajesz czas by przerobić materiał, nie spieszysz się, Słuchacz ma z Tobą kontakt i uczy się kiedy chce! Może powinnaś spróbować.”

To było jak uderzenie pioruna! Co prawda wówczas w ogóle takich szkoleń na rynku nie było, ale z drugiej strony – jak to ogarnąć? Miałam mnóstwo wątpliwości: przecież ja się nie znam na nagrywaniu, nie mam platformy... zaczynam się nakręcać.

Spokojny głos mojego męża „Ja ci pomogę” zmienił wszystko.

I tak zrodził się Mentoris.

W ciągu ostatnich 11 lat przeszkoliłam online ponad 17 913 osób. Jak to możliwe? Postawiłam na praktykę, prosty język oraz praktyczne przykłady.

Dziś, gdy spotykam się na zamkniętej grupie z moimi kursantami, czy gdy dostaję kolejne pozytywne opinie, że dzięki moim kursom kolejne osoby zdobywają wymarzoną pracę, wiem, że robię to co naprawdę kocham i że jestem w miejscu, w jakim zawsze chciałam być.

Ucząc przyszłych księgowych pomagam im spełniać ich marzenia, rozwijać ich kariery. Te wszystkie lata spędzone w korporacjach; to, czego tam się nauczyłam; to, co przekazał mi Tom - nie poszły na marne. I moje talenty: przekazywania wiedzy i analitycznego myślenia w końcu się w pełni zintegrowały.

Mam nadzieję, że zarażę swoją pasją do księgowości również Ciebie.

Pozdrawiam,
Magda Hosiawa